Skoczów
W końcu udało namówić się Marcina na wspólnego tripa.
Ja po nocy nie spałem, przyjechałem do domu zjadłem płatki z mlekiem, spakowałem co nieco do plecaka i pojechałem pod dom Marcina, chwilę na niego poczekałem i ruszyliśmy ok 8.20
Jako, że ja po nocy Marcin po imprezie to postanowiliśmy pojechać do Skoczowa.
Jechaliśmy najpierw do Strumienia a później bocznymi drogami na Wiślaną Trasę Rowerową. Tempo spokojne cały czas gadaliśmy bo długo się nie widzieliśmy.
W Skoczowie zrobiliśmy małe zakupy w biedronce.
Następnie pojechaliśmy na rynek i na Kaplicówkę, tam dłuższa przerwa aby zjeść to co kupiliśmy w sklepie.
Po chwili odpoczynku, opuszczamy Skoczów i jedziemy Wiślaną Trasę Rowerową.
Polecam jechać tą trasą każdemu bo jak jest ciepło to masa lachonów się opala, szczególnie w niedzielę, chociaż tym razem było mało ludzi, może za wcześnie.
Następnie udajemy się w kierunku Landku Ligoty i innych wiosek aby dotrzeć na wał w Goczałach. Tam robimy rundkę tam i z powrotem, jak zawsze trochę ludzi spaceruje jeździ na rowerach itd.
Ogólninie wypad uważam za udany, w końcu razem coś pokręciliśmy.
Ja po nocy nie spałem, przyjechałem do domu zjadłem płatki z mlekiem, spakowałem co nieco do plecaka i pojechałem pod dom Marcina, chwilę na niego poczekałem i ruszyliśmy ok 8.20
Jako, że ja po nocy Marcin po imprezie to postanowiliśmy pojechać do Skoczowa.
Jechaliśmy najpierw do Strumienia a później bocznymi drogami na Wiślaną Trasę Rowerową. Tempo spokojne cały czas gadaliśmy bo długo się nie widzieliśmy.
W Skoczowie zrobiliśmy małe zakupy w biedronce.
Następnie pojechaliśmy na rynek i na Kaplicówkę, tam dłuższa przerwa aby zjeść to co kupiliśmy w sklepie.
Po chwili odpoczynku, opuszczamy Skoczów i jedziemy Wiślaną Trasę Rowerową.
Polecam jechać tą trasą każdemu bo jak jest ciepło to masa lachonów się opala, szczególnie w niedzielę, chociaż tym razem było mało ludzi, może za wcześnie.
Następnie udajemy się w kierunku Landku Ligoty i innych wiosek aby dotrzeć na wał w Goczałach. Tam robimy rundkę tam i z powrotem, jak zawsze trochę ludzi spaceruje jeździ na rowerach itd.
Ogólninie wypad uważam za udany, w końcu razem coś pokręciliśmy.
- DST 80.00km
- Czas 04:00
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Kelly's Magic
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 czerwca 2013
Do pracy 2 dni
- DST 15.60km
- Sprzęt Kelly's Magic
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 czerwca 2013
Standardowa trasa
Standardowa trasa z rana, tempo spokojne po ostatnim zgonie dookoła zapory.
Trasa: Goczałkowice - Brzeszcze - Jawiszowice - Bestwina - Czechowice - Goczałkowice + wał.
Trasa: Goczałkowice - Brzeszcze - Jawiszowice - Bestwina - Czechowice - Goczałkowice + wał.
- DST 51.50km
- Czas 02:05
- VAVG 24.72km/h
- HRmax 161 ( 81%)
- HRavg 135 ( 68%)
- Kalorie 1125kcal
- Sprzęt Kelly's Magic
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 czerwca 2013
Dookoła zapory
Dzień miał wyglądać zupełnie inaczej tylko, że ja wcześnie nie mogę wstać, może brak motywacji spowodowany jest brakiem roweru szosowego, ponieważ na tym magicu męczę się eh.
Wstałem o 9.30 zanim się ogarnąłem było po 10 wyszedłem na dwór a tam skwar lał się z nieba więc odpuściłem dłuższą trasę. Postanowiłem, że zrobię kółko dookoła zapory Goczałkowickiej tak jak wczoraj tylko w mocnym tempie.
Wyjechałem o 18:30 od razu bardzo mocne tempo, nie grzało aż tak jechało się przyjemnie, wiatr mocno nie przeszkadzał aczkolwiek wiało. Średnia wyszła bardzo dobra jak na rower górski i bez żadnych spd:). Niestety na trasie miałem jedną ryzykowną sytuację eh Ci kierowcy.
Chodzę wkurwiony bo jutro mija 3 tyg jak mieli mi wysłać rower a zapewniano mnie, że kolarka dojdzie do mnie za 2 tyg bądź nawet krócej. Mówiłem im że zależy mi na czasie... Pogoda taka zajebista a ja praktycznie nie mam na czym trenować.
Wstałem o 9.30 zanim się ogarnąłem było po 10 wyszedłem na dwór a tam skwar lał się z nieba więc odpuściłem dłuższą trasę. Postanowiłem, że zrobię kółko dookoła zapory Goczałkowickiej tak jak wczoraj tylko w mocnym tempie.
Wyjechałem o 18:30 od razu bardzo mocne tempo, nie grzało aż tak jechało się przyjemnie, wiatr mocno nie przeszkadzał aczkolwiek wiało. Średnia wyszła bardzo dobra jak na rower górski i bez żadnych spd:). Niestety na trasie miałem jedną ryzykowną sytuację eh Ci kierowcy.
Chodzę wkurwiony bo jutro mija 3 tyg jak mieli mi wysłać rower a zapewniano mnie, że kolarka dojdzie do mnie za 2 tyg bądź nawet krócej. Mówiłem im że zależy mi na czasie... Pogoda taka zajebista a ja praktycznie nie mam na czym trenować.
- DST 50.50km
- Czas 01:41
- VAVG 30.00km/h
- HRmax 189 ( 95%)
- HRavg 161 ( 81%)
- Kalorie 1210kcal
- Sprzęt Kelly's Magic
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 czerwca 2013
Dookoła zapory
Dzisiaj spokojnie dookoła zapory, wyjazd miał miejsce po nocy w pracy także jeszcze tak ciepło nie było. Tempo bardzo spokojne, troszkę wiało.
- DST 50.50km
- Czas 02:15
- VAVG 22.44km/h
- HRmax 163 ( 82%)
- HRavg 125 ( 63%)
- Kalorie 1097kcal
- Sprzęt Kelly's Magic
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 czerwca 2013
Do pracy 2 dni
- DST 15.60km
- Sprzęt Kelly's Magic
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 czerwca 2013
Żar & Przegibek
Dzisiaj zamiast wstać wcześnie to wstałem dopiero po 9. Wyjechałem o 10:30 trasa: Goczałkowice - Brzeszcze - Kęty - Porąbka - Żar - Przegibek - Bielsko - Bestwina - Czechowice - Goczałkowice.
Od samego początku jechało się jakoś ciężko, za mało jeżdżę i pewnie dlatego.
Do Kęt praktycznie same proste drogi, nudno zero zakrętów podjazdów itd. W Ketach zrobiłem postój, zjadłem pączka, banana i krówkę.
Następnie prosto na górę Żar, zrobiłem przerwę na moście w Międzybrodziu, strzeliłem 1 fotkę i zacząłem podjazd na Żar.
Było cieżko na podjeździe co prawda czasu nie mierzyłem ale ok 40-45 minut wjeżdżałem, niestety miałem jeden postój, ponieważ ktoś do mnie dzwonił.
Na szczycie zrobiłem kilka fotk, zjadłem pączka i kupiłem 2x0.5l Nestea. Normalnie zdzierstwo ekspedientka podaje mi 2 butelki nestea i musiałem za to zapłacić 15zł masakra jakaś a wstyd było oddać jak tam tyle ludzi. Spragnionego trzeba oskubać z pieniędzy heh.
Jeszcze jedno na szczycie widziałem bikera z Chrzanowa, którego spotkałem na Kocierzu w kwietniu, niestety nie poznał mnie a nie będę krzyczał na niego jak tyle ludzi było na dodatek nie znałem jego imienia.
Później kierowałem się na Przegibek i tam też lekko nie było dodam, że od tego brukowanego mostku miałem czas: 16.20 normalnie gańba eh. Usprawiedliwieniem może być fakt, że w nogach miałem Żar, jechałem bez żadnych spd no i rower trochę ważył. Trzeba więcej jeździć nie ma innej rady.
Na Przegibku też dużo samochodów, zrobiłem chwilę przerwy, zjadłem jakiś banan, krówkę, strzeliłem 2 foty i zjazd. Na zjeździe musiałem wyhamować, ponieważ kilka samochodów jechało przede mną ale nie wyprzedzałem.
W sumie potem nic specjalnego się nie wydarzyło jedynie w Bielsku non stop trafiałem na czerwone światła.
Zdjęcia dodam jak się załadują na picassie, bo coś mi dzisiaj net strasznie wooolno chodzi i uploaduje się masakrycznie wolno
Od samego początku jechało się jakoś ciężko, za mało jeżdżę i pewnie dlatego.
Do Kęt praktycznie same proste drogi, nudno zero zakrętów podjazdów itd. W Ketach zrobiłem postój, zjadłem pączka, banana i krówkę.
Następnie prosto na górę Żar, zrobiłem przerwę na moście w Międzybrodziu, strzeliłem 1 fotkę i zacząłem podjazd na Żar.
Było cieżko na podjeździe co prawda czasu nie mierzyłem ale ok 40-45 minut wjeżdżałem, niestety miałem jeden postój, ponieważ ktoś do mnie dzwonił.
Na szczycie zrobiłem kilka fotk, zjadłem pączka i kupiłem 2x0.5l Nestea. Normalnie zdzierstwo ekspedientka podaje mi 2 butelki nestea i musiałem za to zapłacić 15zł masakra jakaś a wstyd było oddać jak tam tyle ludzi. Spragnionego trzeba oskubać z pieniędzy heh.
Jeszcze jedno na szczycie widziałem bikera z Chrzanowa, którego spotkałem na Kocierzu w kwietniu, niestety nie poznał mnie a nie będę krzyczał na niego jak tyle ludzi było na dodatek nie znałem jego imienia.
Później kierowałem się na Przegibek i tam też lekko nie było dodam, że od tego brukowanego mostku miałem czas: 16.20 normalnie gańba eh. Usprawiedliwieniem może być fakt, że w nogach miałem Żar, jechałem bez żadnych spd no i rower trochę ważył. Trzeba więcej jeździć nie ma innej rady.
Na Przegibku też dużo samochodów, zrobiłem chwilę przerwy, zjadłem jakiś banan, krówkę, strzeliłem 2 foty i zjazd. Na zjeździe musiałem wyhamować, ponieważ kilka samochodów jechało przede mną ale nie wyprzedzałem.
W sumie potem nic specjalnego się nie wydarzyło jedynie w Bielsku non stop trafiałem na czerwone światła.
Zdjęcia dodam jak się załadują na picassie, bo coś mi dzisiaj net strasznie wooolno chodzi i uploaduje się masakrycznie wolno
- DST 108.23km
- Czas 04:32
- VAVG 23.87km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 192 ( 96%)
- HRavg 158 ( 79%)
- Kalorie 3186kcal
- Podjazdy 1055m
- Sprzęt Kelly's Magic
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 czerwca 2013
Do pracy 2 dni
- DST 15.60km
- Sprzęt Kelly's Magic
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 czerwca 2013
Dookoła zapory
Standardowa trasa dookoła zapory, spokojne tempo, praktycznie bezwietrznie.
Nie ma co się rozpisywać bo nic ciekawego się nie wydarzyło tzn jedynie spadł mi łańcuch.
Nie ma co się rozpisywać bo nic ciekawego się nie wydarzyło tzn jedynie spadł mi łańcuch.
- DST 50.50km
- Czas 02:02
- VAVG 24.84km/h
- HRmax 176 ( 88%)
- HRavg 137 ( 69%)
- Kalorie 1159kcal
- Sprzęt Kelly's Magic
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 czerwca 2013
Do pracy
- DST 7.60km
- Sprzęt Kelly's Magic
- Aktywność Jazda na rowerze